Marika w łódzkiej Wytwórni

  • 06 February, 2016
  • Michał Balcer

W ten weekend łódzka Wytwórnia pracuje non stop – w każdy dzień mamy jeden koncert. I to uznanych gwiazd naszej rodzimej sceny muzycznej, przez co portfele fanów dobrego grania mogą się nieco uszczuplić. Na pierwszy ogień, w piątkowy wieczór, poszła Marika, a właściwie to już Marta Kosakowska, która promowała w mieście włókniarzy swój najnowszy album, zatytułowany jej imieniem i nazwiskiem. 

W Wytwórni Marika zaśpiewała wszystkie piosenki z ostatniej płyty, niekoniecznie w kolejności jaką znamy z krążka. Chociaż zaczęło się planowo od „A Jeśli To Ja”. Każdy z kawałków był okraszony komentarzem wokalistki, niemal rozłożony na czynniki pierwsze od strony lirycznej . 

Patrząc na reakcję publiczności wnioskuję, że słuchacze zaakceptowali zmianę estetyki w jakiej tworzy obecnie Marika. Odejście od reggae i dancehall na rzecz elektronicznego popu nie sprawiło, aby fani się od niej odwrócili. Mam wręcz wrażenie, że przybyło jej nowych zwolenników, a „Tabletki” cieszą się już taką samą estymą jak „Moje Serce”. Ten ostatni utwór (podobnie jak „Najtrudniej”) został zagrany na bis. 

Koncert Mariki to przy okazji przegląd jej teledysków – utwory miały ilustrację wideo na telebimie wiszącym za sceną. Dla jednego z klipów – do numeru „Idę” – była to niemalże premiera na dużym ekranie, ponieważ teledysk ukazał się dzień wcześniej. 

Marika zdaje sobie sprawę z tego, że sukcesu jej ostatniej płyty nie byłoby bez fantastycznych muzyków, którzy jej towarzyszą. Sama siebie nazywa ich ‘szefówką’.Każdy z nich został przedstawiony i nagrodzony oklaskami oddanej, łódzkiej publiki. Podobać mógł się zwłaszcza Buslav, który nie dość, że czarował grą na saksofonie, to jeszcze zaśpiewał w „Trees”. Przy okazji wokalistka zareklamowała jego materiał, który ukaże się w maju. Wiele uroku kawałkom piosenkarki dodaje również duet smyczkowy Justyna Milikiewicz i Agnieszka Zagroba - Klahs. 

Występ nie był szczególnie długi, ale na pewno dość intensywny i pełen pozytywnego przesłania. Gdy Marika pojawiła się na scenie, to z miejsca przeszła mi złość o 30-minutowe spóźnienie. Na nią wystarczy spojrzeć, obcować kilka minut z jej twórczością, a problemy schodzą na plan dalszy i na świat można spojrzeć przez różowe okulary. 

Przyznam szczerze, że słuchając „Marty Kosakowskiej” w domu nie doceniłem tej płyty w pełni. Co innego na żywo. Piosenkarka koncertowo prezentuje się rewelacyjnie. Ma świetny kontakt z fanami, szczerze opowiada o swojej muzyce, jak i samej sobie, co sprawia, że odbieramy ją jako osobę niezwykle otwartą i taką, jakkolwiek to zabrzmi, zwyczajną w swojej nadzwyczajności. Marika to nie tylko pani z telewizji, która prowadziła talent show, ale to jedna z nas, która odczuwa, kocha i ma swoje słabości, z którymi walczy. 


Marika w łódzkiej Wytwórni" data-numposts="5">

Nadchodzące wydarzenia